Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002)
- Szczegóły
-
Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002) | on 14 grudzień 2014 | Odsłony: 4321
-
Odsłony: 4321
Od wielu lat 2 listopada, w Dzień Zaduszny, odwiedzam mogiły myśliwych, którzy już odeszli i polują ze św. Hubertem. Zapalając znicz,
przywołuję wspomnienia wspólnie spędzonych chwil na łowach. Były zarówno sukcesy, jak i porażki, ale zawsze doświadczenia te zapadały mi głęboko w pamięć. W tym roku 3 listopada, w święto myśliwych, po raz pierwszy, odkąd poluję, nie wybrałem się do łowiska. Zamiast tego poszedłem na cmentarz, by ponownie przeżyć z kolegami łowiecką przygodę.
13 grudnia 1981 r. Wyjątkowo mroźna zima. Ze względu na bardzo dobry stan zajęcy już latem zapadła decyzja o ich odłowie. Rok wcześniej robiliśmy to na „tłustej” stronie w Bestwinie, teraz szaraki mają zostać wyłapane na „chudej” stronie. Te określenia kompleksów pól i osiedli leżących na dwóch brzegach rzeki Łękawki pochodzą z czasów uwalniania się chłopów z pańszczyzny na „tłustej” stronie mieszkali bogatsi, a na „chudej” żyło więcej wyrobników i mniejszych gospodarzy. Dziś tych różnic nie widać, a zającom jest to obojętne. W listopadzie na zebraniu koła ustaliliśmy, kto, za co odpowiada. Ma zostać zagwarantowany ciepły posiłek, zorganizowana naganka, wyznaczeni myśliwi znający teren do rozprowadzania sieci, kierowania naganką oraz łapania zajęcy i wyjmowania ich z sieci. Podpisaliśmy też umowę z „Lasem” w Harbutowicach.
Panowała jeszcze ciemność, kiedy ruszyliśmy z sieciami w pole. Wszak grudniowy dzień szybko się kończy. Przed wyjściem z domu nikt nie słuchał radia ani nie oglądał telewizji. Nikt nie był świadom wydarzeń, które rozgrywały się w ową niedzielę w całym kraju.
Czytaj więcej