Drukuj

Ciąg dalszy sprawy z trenerem Szymalą

18. 01. 06
Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002)
Odsłony: 5049

Trener Szymala odejdzie? Prezes klubu wyjaśnia ... www.sportowebeskidy.pl:
Środowiskiem piłkarskim w beskidzkim regionie wstrząsnęła wczoraj wieczorem informacja o zwolnieniu Sławomira Szymali z funkcji trenera LKS-u Bestwina. – Sprawa nie jest jeszcze definitywnie przesądzona – przekonuje sternik klubu Tomasz Miroski.
Prezes klubu przyznaje na naszych łamach, że całe zamieszanie było pokłosiem propozycji przejęcia przez trenera Sławomira Szymalę IV-ligowego Drzewiarza Jasienica. – W ubiegłym tygodniu zadzwoniłem do trenera Szymali w sprawie kadry na wiosnę 2018 roku. Trener powiedział, że ma propozycję z innego klubu, więc zacząłem szukać jego następcy, po czym za dwa dni spotkałem się z trenerem Szymalą, który przekazał mi, że postanowił zostać u nas – mówi prezes Tomasz Miroski. – Byłem już po rozmowach z jego następcami, a kilku zawodników stwierdziło, że nie wyobraża sobie dalszej współpracy z dotychczasowym szkoleniowcem. To chłopcy z gminy Bestwina i nie mogłem tego tak zostawić. Zostałem tu prezesem, żeby budować klub oparty w większości właśnie na zawodnikach z naszej gminy – dodaje sternik bestwińskiego klubu.
Jak zaznacza nasz rozmówca, klubowym włodarzom nie spodobał się też wywiad, którego szkoleniowiec udzielił końcem roku dla portalu Śląskiego Związku Piłki Nożnej. – Nie zgadzam się z tym, że chłopcy grają u nas za nieduże pieniądze. Gdyby niektórzy zawodnicy choćby z drużyn strefy spadkowej dowiedzieli się za ile gra się w Bestwinie, to pewnie szczęki by im opadły – podkreśla Miroski.
Prezes LKS-u dopowiada jednak, że rozstanie z charyzmatycznym szkoleniowcem, który w minionej rundzie doprowadził ekipę z Bestwiny do pozycji wicelidera bielskiej „okręgówki”, wcale nie jest ostateczne. – Kibiców, których uraziłem podjętą decyzją chciałem przeprosić. Czasami jednak trzeba zrobić malutki kroczek w tył, żeby wykonać później dwa duże do przodu. Sprawa nie jest jeszcze definitywnie przesądzona. Po weekendzie umówiliśmy się z trenerem na indywidualną rozmowę – kończy Tomasz Miroski.