Drukuj

Jubileusz Doktora Magi

07. 12. 06
Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002)
Odsłony: 7476

"Zdrowie ludu, dziełem ludu"

 Najbliższa rodzina, władze samorządowe, księża bestwińskiej parafii i mnóstwo przyjaciół uczestniczyło w Toaście urodzinowo – jubileuszowym dr Franciszka Magi, jaki wzniesiony został w Galerii Muzeum Regionalnego.
Pan doktor obchodził 55 - lecie pracy zawodowej, 50 - lecie pracy w Bestwinie a zbiegło się to z dniem 84 urodzin ( 6.12.1923 r). Uroczystość przygotowało Towarzystwo Ziemi Bestwińskiej, którego członkiem jest Pan Doktor.
Pani Waleria Owczarz wierszem i prozą przypomniała bogaty życiorys Jubilata, opisała również osiągnięcia dzieci Pana Doktora, zapoznała z obecnymi na uroczystości członkami rodziny. Na ścianach Galerii wisiały prace syna Pana Doktora, uznanego w Stanach Zjednoczonych artysty malarza (http://www.studiomaga.com/gallery.html ).
 Głośno rozbrzmiewało Sto lat i wszyscy wznieśli toast za zdrowie Pana Doktora, a następnie goście ruszyli do składania życzeń wzruszonemu do łez Jubilatowi.
Zdjęcia z uroczystości można zobaczyć w Galerii , a w tym miejscu można zapoznać się ze śpiewanym tekstami, które w pełni oddają atmosferę Jubileuszu.

Życiorys Pana Doktora znajduje się w zakładce „Osoby” a w tym miejscu,dzięki uprzejmości Centrum Kultury i Towarzystwa Miłośników Ziemi Bestwińskiej przedstawiam wersję zaprezentowaną przez Panią Walerię Owczarz.Wraz z tym tekstem prezentuje inne fragmenty scenariusza wczorajszego Toastu:

Wspaniały jubileusz pracy naszego Judyma - dr Franciszka Magi skłania do podsumowania etapów życiowej drogi.
Jej długość określa w pewnym stopniu cyfra, a ta cyfra to 55 lat ofiarnej pracy w służbie zdrowia  dla Bestwiny.
Przez to swoje być „tu” i „teraz” niczym luminarz był dla niej światełkiem,sygnałem SOS w tunelu ludzkich strapień, człowiekiem na miarę epoki.

Rys biograficzny:
Dr Franciszek Maga- Bestwiński Judym, człowiek na miarę epoki.

„Świat dopiero wówczas będzie szczęśliwy, gdy wszyscy ludzie z radością wykonywać będą swą pracę”- ktoś z wielkich tego świata tak powiedział.

Do takich ludzi, którzy z ogromna pasją i wielkim zapałem trudzą się, należy doktor nauk medycznych Franciszek Maga- lekarz z Bestwiny ur. 6.12.1923 r. w Bestwinie.
Dyplom lekarza uzyskał 18 listopada 1952 roku, tj. 55 lat temu (jubileusz) w Akademii Medycznej w Krakowie. Rok ten stał się zarazem ważnym wpisem do historii Bestwiny, ponieważ odnotowane zostało w niej nazwisko Franciszka Magi- pierwszego w jej dziejach lekarza.
Tu się urodził, tu była jego ojcowizna, gdzie zdobywał podstawowe elementy wychowania religijnego i obywatelskiego. Tu nauczono go szacunku do Boga, ludzi i ideałów kształtujących sylwetkę właściwego członka narodowej społeczności, czemu wielokrotnie
w przeszłości dawał i daje dowód.
Zawsze z życzliwą ciekawością śledzi przeszłość swoich przodków, skąd czerpie wiarę i siłę do życia.
Nigdy nie wydawała mu się obojętna żadna ludzka, społeczna sprawa.
Swoje zaangażowanie przejawiał w każdej sytuacji. Wielką gotowość pomocy wykazywał w czasie okupacji podczas wysiedlania księży z plebani, palenia parafialnych ksiąg i dokumentów. Ukradkiem przed konfiskatorami majątku gołymi rękoma wyciągał z ognia stare, opasłe tomiska i walczył o ich uratowanie wiedząc, że są dowodem tożsamości na istnienie całych pokoleń i stanowią wiekowy zapis urodzeń i zgonów. Do dziś uratowane z ognia parafialne księgi noszą na sobie jego ślad- tamto piętno wojny.
Coraz mocniej wrastał w wojenną rzeczywistość, umiał być czuły na ludzkie cierpienia
i okrutny człowieczy los. Skromny pokoik ówczesnego proboszcza ks. dziekana Rączki stał się dla niego miejscem konspiracyjnej działalności na rzecz więźniów Oświęcimia. Wieczorami z ks. Dziekanem porcjował chleb na kostki, które potem suszono i pakowano w 1-kilogramowe paczki i wysyłano pocztą pod wskazany adres tj. numer więźnia do obozu koncentracyjnego.
Atmosfera i bliskość przebywania z księdzem dziekanem o tak wyjątkowej osobowości to poglądowa lekcja dla przyszłego, wiejskiego lekarza, wzór dobroci i życzliwości, to najlepsza przyjaźń, jak mu się przydarzyła w życiu.
Zdobyte wzory towarzyszyć będą naszemu doktorowi już zawsze.
Zaraz po ukończeniu studiów w 1952 r. wbrew swej woli został powołany do służby wojskowej, którą pełnił jako lekarz w Jednostkach Wojskowych Wojskowego Korpusu Węglowego na Górnym Śląsku przez 5 lat. Tam dosłużył się stopnia majora rezerwy, choć był bezpartyjny. W tym okresie w swojej karierze lekarza też zaliczył prace w Klinice Chorób Zakaźnych Śląskiej Akademii Medycznej w Bytomiu, Szpital nr 3 w Chorzowie, dyżury w Pogotowiu Ratunkowym w Siemianowicach Śląskich. Zdemobilizowany do cywila, wraca do rodzinnej wsi, do swoich i jako kierownik Ośrodka Zdrowia w Bestwinie prowadzi poradnie ogólną i dla dzieci. Równocześnie pracuje w Zakładzie Rentgenologii w Miejskiej Przychodni Obwodowej w Bielsku- Białej. Permanentnie dokształca się i specjalizuje zdobywając kolejne stopnie w wiedzy medycznej: epidemiolog, radiolog, internista, specjalista medycyny ogólnej, doktor nauk medycznych, wielokrotny kierownik specjalizacji lekarzy z medycyny ogólnej.
Dr Franciszek Maga nigdy nie należał do żadnej partii politycznej. Pracuje w swojej Bestwinie (jak zwykł mówić) wypełniając swoją powinność (to też jego powiedzenie) od 15 listopada 1957 r tj. od 50 lat (jubileusz)
Przywiązanie do swojszczyzny stało się nakazem wewnętrznym dla doktora nie tylko w pracy zawodowej jako lekarza, ale pochłania go pasja społecznego zaangażowania dla środowiska.
Będąc lekarzem, nie tylko leczył, ale i budował. Był inicjatorem budowy ośrodka zdrowia. Wiodącym mottem tego wielkiego budowlanego zrywu doktora Magi stało się zawołanie: „Zdrowie ludu, dziełem ludu”, ponieważ przy budowie ośrodka pracowało całe miejscowe społeczeństwo wraz z doktorem.
Doktor był także współinicjatorem i realizatorem budowy wodociągów i gazyfikacji wsi, dzięki czemu sołectwo Bestwina miało pierwszą w powiecie sieć tego typu. Szczególnie aktywnie dr Maga uczestniczył w dalszych przedsięwzięciach gminy: był inicjatorem budowy apteki, czterooddziałowego na 120 miejsc przedszkola i współinicjatorem budowy Domu Strażaka w Bestwinie jako centrum kultury plus remiza. Był niestrudzonym przewodniczącym społecznych komitetów budowy tych obiektów, kierując całością poczynań, począwszy od sporządzania dokumentacji, gromadzenia środków finansowych, poprzez zaopatrzenie, należyte wykonawstwo, terminowe zakończenie i rozliczenie. Nadzorował budowę domu pogrzebowego- kaplicy na miejscowym cmentarzu. Wzniósł również swój wkład przy budowie Domu Sportowca w Bestwinie oraz zainicjował budowę tutejszej poczty.
W 1990 roku został uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
W latach siedemdziesiątych, za rządów PRL- walczył z władzami państwowymi o reaktywowanie gminy Bestwina, która była włączona do Miasta i Gminy Czechowice- Dziedzice.
Poważnie zaangażował się i skutecznie kierował akcją społecznego sprzeciwu, kiedy zagrożony został byt Bestwiny przez widmo Rafinerii Nafty „Czechowice II” w Bestwinie ze wszystkimi negatywnymi skutkami ekologicznymi.
Od 1964 roku nieprzerwanie pracuje w radach jako radny gromadzki, powiatowy i gminnych samorządów przez 10 kadencji tj. przez 40 lat do 2004 r. Obecnie jako Honorowy Obywatel Gminy Bestwina nadal uczestniczy w ich obradach.
Przez trzy kolejne kadencje (12 lat) był Rzecznikiem Dobra Służby Zdrowia Komisji Kontroli Zawodowej przy Wydziale Zdrowia i Opieki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach.
Współpracował przez kilka lat z Katedrą Medycyny Sądowej Akademii Medycznej
w Krakowie w badaniach nad serologicznym zróżnicowaniem populacji polskiej w ramach Międzynarodowego Programu Biologicznego. Badania te były prowadzone na populacji bestwińskiej.
Dr Maga był współautorem kilku opracowań z tego zakresu. Zaś za rozprawę „Badania rodzinne nad wydalaniem betaniny w moczu” uzyskał stopień naukowy doktora nauk medycznych. Praca ta podważyła istniejące stanowisko nauki w tej sprawie i stała się przyczynkiem do nauki światowej.
Profesor Gutt w swojej książce „Propedeutyka medycyny” wymienia Magę obok wielu sław historii medycyny i stawia za wzór lekarza praktyka i naukowca dla studentów na wydziale lekarskim. Tam cytuje też prof. Biegańskiego mówiącego o świątyni nauki:” Niekoniecznie trzeba zajmować miejsca w pobliżu ołtarza, można się bowiem pomodlić również w przedsionku.”
Także współpracował z Instytutem Medycyny Wsi im. W.Chodźki w Lublinie. Był 10 razy kierownikiem specjalizacji lekarzy z zakresu medycyny ogólnej.
Walne Zgromadzenie Towarzystwa Medycyny Ogólnej i Środowiskowej w Lublinie dnia 17.09.1992 r. nadało doktorowi Franciszkowi Madze członkostwo honorowe Towarzystwa.
Dla Bestwiny to wielki zaszczyt, że dr Maga był niejako żywą ilustracją tematu III Krajowego Zjazdu Polskiego Towarzystwa Medycyny Ogólnej i Środowiskowej  (który odbył się w dniach 17-19 września 1992 r. w Lublinie): lekarz, obserwator, promotor zdrowia w środowisku.
Za konsekwencje w działaniu i pasje społecznikowskie na rzecz swojej Małej Ojczyzny stał się jednym z laureatów nagrody im. Wojciecha Korfantego, przyznaną przez Kapitułę Związku Górnośląskiego w rzędzie takich wielkich w wybitnych osobistości jak: prof. Dr hab. Jan Miodek, prof. Stanisław Hadyna, artysta światowej sławy- kompozytor Wojciech Kilar, reżyser Kazimierz Kutz.
Tak wysokie odznaczenie to jak najbardziej słuszne wyróżnienie za całokształt osiągnięć w pracy społecznej związanej z Bestwiną i regionem.
Prof. dr hab. Jan Malicki wręczając nagrodę doktorowi powiedział: „Nie ma piękniejszej nagrody jak ta, którą otrzymuje lekarz za pracę dla drugiego człowieka”. Pielęgnując miejscowe tradycje patriotyczne jako rdzenny bestwinianin rozumie ducha i dziedzictwo tutejszej kultury. Ponieważ zawsze jest we wszystkich działaniach i przedsięwzięciach tak i tym razem okazał swoją wielkoduszność i łaskawość przeznaczając otrzymaną nagrodę na cele Towarzystwa Miłośników Ziemi Bestwińskiej, którego jest członkiem. Przeznaczona kwota była znaczącym wsparciem na ufundowanie pośmiertnego epitafium dla śp. ks. Kanonika Bronisława Sojki.
Dr Maga wrósł mocno w bestwińską ziemię, jest nie tylko bestwinianinem, lecz jakby samym gazdą we wsi, w jego wsi- „Bestwino! Ziemio najdroższa. Ileż w Tobie moich wiosen? Przez swą pracę, radość i uśmiech Ci niosę....! Rzec by trzeba”.
Popularność doktora Magi w środowisku polega na tym, że kontakt lekarz- pacjent rozszerzył na lekarz- społeczność gminy.
To wejście doktora w środowisko było dla niego konieczne, by zdrowie swych podopiecznych potraktować jako dobre samopoczucie fizyczne, psychiczne i społeczne, zgodnie z definicją Światowej Organizacji Zdrowia.
W odczuciu mieszkańców wsi doktora Magę można określić jako kogoś- „kto przyniesie ukojenie w bólu, pomoże w chorobie, ale jest też kimś, do kogo zwrócić się można z dolegliwościami duszy”.
Nasz doktor (bo tak wszyscy go nazywają) za zasługi i miłość do ziemi rodzinnej oraz za wybitne dla jej rozwoju osiągnięcia stał się laureatem honorowego odznaczenia: „Perła Ziemi Bestwińskiej- dla Judyma, dr Franciszka Magi”. Statuetka jest najwyższym uhonorowaniem w tradycji Ziemi Bestwińskiej, jest symbolem wszelkich wartości, wzorem zachowań i zasług, które zaświadczają o niezwykle twórczym, aktywnym wysiłku na rzecz swojej „małej ojczyzny”.
O tym odznaczeniu na łamach miesięcznika społeczno-kulturalnego Śląsk- w sierpniu 2006 roku pisał red. Jan Picheta w artykule „Perły dla Judyma Franciszka Magi”.
Autor napisał „Dr Franciszek Maga wybudował ośrodek zdrowia, aptekę, remizę i przedszkole. Ma 83 lata, lecz nadal leczy bestwinian w stworzonym przez siebie ośrodku.”
Franciszek Maga nasz doktor Judym trwale zapisał się w historycznej opowieści o ludziach z jego swojszczyzny pt. „Obywatele Państwa Bestwińskiego”.
Dr Franciszek Maga- jest lekarzem na miarę epoki. Sięgając do tradycji stworzył ideę miłości ziemi bestwińskiej i żyjących w niej ludzi.

Jubilat:
55 lat pracy w zawodzie lekarza (dyplom 17 XI 1952 r.)
50 lat pracy w Ośrodku Zdrowia w Bestwinie (od 15 XI 1957 r.)



Jest Polakiem, polską ma duszę
I polskie serce w jego piersi bije.
Polską krew, polskie nazwisko nosi,
Z polskiej ziemi wyrósł i na niej żyje.
Polak go ojciec, matka zrodziła,
Pierś swą za pierwszy pokarm mu dała,
Polskim pacierzem mówić uczyła,
Polską go pieśnią wykołysała.
Jest Polakiem, po polsku czuje,
Kocha nad życie polską Ojczyznę,
Wszystko, co polskie, kocha, szanuje,
Jak drogą, świętą ojców spuściznę.
Jest Polakiem. Do niego należy
Przeszłość i przyszłość jego Ojczyzny.
Chętnie za wolność Polski macierzy
Oddałby mienie, życie, krew, blizny.
       
Dla wsi zbudował Ośrodek zdrowia,   
Aptekę, remizę, przedszkole-
Nasz Judym doktor Franciszek Maga
Wrażliwy na ludzki ból, cierpienie, niedolę.


Jak tradycja i stary chłopski obyczaj każe swojskim chlebem z rodzinnego zagonu pragniemy Jubilata obdarować- (ofiarowanie bochenka chleba)

Chleb bestwiński trochę mniejszy
Z chlebów na świecie- najsmaczniejszy.
Skórkę miał cienką i trzeszczącą,
Ciemnobrązową- jakby lśniącą.
A pod tą cienką warstwą skórki
Właściwie dziurka koło dziurki,
Bo to specjalne ciasto było,
Że właśnie te dziurki robiło.
A z ciastem kminek był zmieszany,
A wszystko takie dobre! Rany!
Że się opisać nie da tego chleba,
Bo jak opiszesz na przykład smak nieba?
Mama najpierw krzyża znak zrobiła,
Nim go na pajdy pokroiła.
Brałem go zawsze też do szkoły.
Czasem był z masłem, czasem...”goły”!
Osładzał mi studencką dolę,
Czekając na mnie sam na stole
Nieraz do nocy. Inna sprawa-
Czekała jeszcze w „rurze” kawa...
Mijały lata długie- chlebie,
Już zarabiałem sam na siebie,
I losy były już łaskawsze,
Ja cię jednako czciłem zawsze,
Jak świętość Cię do rąk mych brałem,
A jak upadłeś- całowałem.
Ciebie już nie ma...A ja? Wciąż jestem.
Nieraz gdy wieczór gwiazdy zamigocą,
Modlę się cicho...O co? O co? O co?
Gdy „chleba naszego”- przed tron płynie boski,
On wie, o co się modlę- On wie-
O chleb z ziemi ojcowskiej.

Przez pół wieku zajeździł bestwińskie drogi. Utartym szlakiem doktora był gościniec z „pańskiego” na „Szkolną”, a potem po zaułkach wsi prowadził go do jego podopiecznych chorych, o każdej godzinie dnia i nocy.
Zajeździł „Iża”, „Fiata”. „Ładę” i „Fiata Uno”. Były to jego prywatne karetki pogotowia, którymi na sygnale serca pędził z lekarską posługą. Dr Maga zna każdy skrawek bestwińskiej ziemi, którą pokochał. Za tą wielką do niej miłość otrzymał najwyższe odznaczenie: Perłę Ziemi Bestwińskiej dla Judyma Franciszka Magi.

Bestwina- miejsce twojego urodzenia
pełne tak wielkiej miłości,
za czym tak tęsknisz, o czym marzysz
i o czym myślisz w samotności.
Ona najczęściej tak po prostu
nocą się tobie przyśni,
wtedy rozmawiasz z samym sobą,
na spacer wysyłasz myśli.
Widzisz wybrany zaułek Magówki,
fragment nad Białką równiny,
zakręt potoku Łękawki
z brzegiem urwiska łoziny.
W tej ziemi zamknęły się prochy ojców,
tu ci kazano walczyć, kochać,
tu śmiać się możesz radować,
a także smucić, płakać, szlochać.
Żadne spotkane tu miejsce
z obojętnością nie miniesz
zaraz tęsknoty puszczasz wodze,
w pejzażu nostalgii giniesz.
Temu wszystkiemu co bliskie
najlepsze poświęcasz słowa,
piękno wybranego szczegółu
w darze chcesz sobie ofiarować.
Trwałość twych doznań i wzruszeń
na sercu kładziesz brzemieniem,
blask przeżyć radosnych czy smutnych,
do których wracasz nieodmiennie.
W nich znajdziesz odbicie nieba
odblask ziemi bestwinskiej,
błękitne źrenice stawów,
łąki z perłami rosy srebrzystej.
Dla ciebie nad wsią słoneczne niebo,
jaskółki ósemki kręcą w locie
i bocian wysoko na gnieździe
radośnie zaklekocze.
W ten pejzaż rodzinnej ziemi,
wierzby zapuściły się korzeniami
wyrosły w świetle dawnego dnia,
a teraz szumią jej dziejami.
Te strofy malują obraz-
w słonecznych ramach lśni dziedzina,
do której prowadzi gościniec-
i drogowskaz z napisem Bestwina!


Swojakowe godani

Łostomiły Doktorze!

Nisko do nóg sie kłaniom i zdrowio życze.
Niek Ponbóczek łodganio łod Wos Doktorze wszelaki stropiynio i zgryzoty, co po nocak spać Wom nie dajom. I życze, kieby ludziska nie napasztowali Wos Doktorze ło ty recepty. Ni moge sie nadziwać jak majom łodwoge Was haltować i zastympwać Wom droge i kozać se pisać recepty na jakisik dolegliwości...
Wól, nie wól musicie doktorze wylyść z auta i na dachu przepis wystawić na żółondkowe krople, wódke na krzypote, na charlani, maść na łogniaty, abo proszki na rozwolniyni i wonity.
W japtyce teroz pełno tego dziadostwa można i bez recepty kupić i płoco zawrać głowe lykorzowi. Downo to sie szło do starej zieleźniczki, co hań płod lasym w chałpie na wymowie siedziała i siyrpym żabe w gymbie zażegnać porodziła.
Jak kogo młorzysko wziyno to wiekciym wyrajbowała chłorego i trzy razy przez lewe ramie sie wypluła, urok łodegnała, na psa rzuciła.
Abo u znachorki Niymczyczki ślazym suchoty wylyczyć możno było.
Nale szeptuchy i zielorki się już przemiynyły i czasy doktora Magi nastały. Nad naszego Judyma, lepszego w Polsce ni ma. W kożdej chłorobie umi pomóc, a jak sie kto przeminie to jeszcze na pogrzyb sie pofatyguje i na wypominki za dusze nieboszczyka do.
Tak uwożom, że jak go kiedy zabraknie, to już takigo drugigo doktora jak Maga w Bestwinie nie bydzie. Czasym se tak myśle, że tyn nasz doktór to łokropnie mondro mo głowe. A kiej taki wielki rozum mo, to wymyśli sposób na tych pijoków, bo to najwiynkszo zaraza co sie we wsi szyrzy.
A możeby takiymu łochlimordzie ze dwa litry szpyrytusu na recepte przepisać i przez szlałf do garła wloć? Wypoliło by mu łochote na gorzołe i wiyncyj do baru „U Zbyszka” by nie loz, ino na Jantoszkowom role zaniyś takiego trzeba by było.
Nobla doktór dostaliby za wytympiyni tej zarazy.
A tak se czasym myśle ło wos doktorze, że to wasze „zdrowi ludu, dziełym ludu” coście wybudowali, to na waszy utropiyni.
Na włosne łoczy widziołek jak swojym ałtym cymynt na budowe łośrodka zdrowio woziliście. A teraz chłodzo słuchy, że ta nowo ministerka Kłopocz mo go sprywatyzować i na koso chorych ludzie nie bydom u Magi sie lyczyć.
Jo ta w plotki nie wierze „Krynkase” mom do „Krusu” płace składke, u doktora Magi byde sie lyczył i basta.
 
Każ nalać wina doktorze miły,
wszak Jubileusz Twój dziś święcimy!
Pół wieku mija, jak jesteś z nami¬,
Kurdesz! Kurdesz!
Nad Kurdeszami

Życzymy, życzymy, życzymy, życzymy,
I zdrowia i szczęścia i błogosławieństwa,
Przez serce Maryi.
My Ci Jubilacie radośnie śpiewamy
I z całego serca, i z całego serca
życzenia składamy.
My Ci dziś spiewamy, co dzień się modlimy
I Matkę Najświętszą i Matkę Najświętszą
 O zdrowie prosimy
Aby Cię Matuchna Najświętsza broniła
I zawsze dla Ciebie, na ziemi i w niebie
Opiekunką była
Niech miłość i szczęście w Twoim sercu gości
Niech nigdy nie braknie, niech nigdy nie braknie
Ludzkiej życzliwości.
Życzymy, życzymy, życzymy, życzymy,
I zdrowia i szczęścia i błogosławieństwa,
Przez serce Maryi.

Ziemio Bestwińska

Jest takie miejsce tu na tej ziemi,
gdzie rośnie drzewo i szumi gaj.
Gdziekolwiek jesteś, natrafisz na nie,
Bestwino moja, tu jest mój kraj.

Ziemio bestwińska, ziemio kochana,
co kwitniesz wiosną jak wonny sad.
A znów jesienią nam owocujesz.
od dawien dawna już tysiąc lat.

Kocham krajobraz naszej Bestwiny
na polach żniwnych południa blask.
Rzeki Łękawki ciche szemranie
i znad Żabińca rechotu żab

Na horyzoncie las i pagórek
zwany Magówką od dawien jest.
A nad głowami niebo bez chmurek
powiewu wiatru cichy szelest.

Kocham tę krętą ścieżkę wesołą,
po której dzieci idą do szkół.
I starą drogę, wiejski gościniec
gdzie raźno słychać stukanie kół.

Ten ulubiony zakątek kraju
wybrany sercu zaułek nasz.
Tutaj żyjemy i pracujemy,
a z trudu tego pożytek nasz.

I po cóż wszystkie te niepokoje,
że tam na świecie jest piękniej gdzieś.
My tutaj mamy polskie i swoje,
my tutaj mamy rodzinną wieś.
Tu ojcowizna, rodzinna chata
nasze korzenie głęboko tkwią.
Oracz swym pługiem czarną ziemię orze
i swoim potem użyźnia ją.

My historyczny rodowód mamy
gdzie dzieje nasze spisane są.
Piękny kościółek, stare organy,
przeszłością czasem zabrzmi ich ton.

Jak orle gniazda chłopskie zagrody
zdobią nasz stary bestwiński gród.
Zgoda i radość panują wszędy
Bog błogosławi słowiański ród.

Ty nasza pieśni, ty pieśni gminna,
Ciebie nie złamie juz żaden cios.
Bo w Tobie prawda tkwi nieskłamana,
bo twego ludu słychać w niej głos.

Panienka Zielna- Bestwinska Księżna
od pięciu wieków Matką nam jest.
Przed jej ołtarzem troski składamy
i wszelkie prośby zanosim też.

Matko Najmilsza! Wśród wszystkich matek
darzysz nas zdrowiem, chronisz od klęsk.
Dałaś nam doktora, naszego Judyma¬
„Piyńdziesiąt roków" z nami tu jest.

Bestwińsko Pani! Ciebie prosimy
daj doktorowi dożyć stu lat.
„Złoty jubileusz" co dziś święcimy
niech pieśnią naszą opłynie świat.