Drukuj

Zakochany w tenisie Paweł Wróbel

12. 03. 18
Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002)
Odsłony: 4335

Na łamach portalu www.sportowebeskidy.pl ukazał się wywiad z mieszkańcem Bestwinki, zawodnikiem MKS Czechowice - Dziedzice, Pawłem Wróblem, który przedstawiam poniżej w całości:

Jest najlepszym zawodnikiem drużyny MKS Czechowice-Dziedzice, która będąc beniaminkiem w trzecioligowej stawce, na półmetku zmagań plasuje się na bardzo dobrej czwartej pozycji. O atmosferze w nowej drużynie, życiowej pasji, a także celach na przyszłość, rozmawialiśmy z tenisistą stołowym, Pawłem Wróblem.

Rozmowa z Pawełem Wróblem (zawodnikiem MKS-u Czechowice-Dziedzice):

- Pana zespół, MKS Czechowice–Dziedzice, po pierwszej rundzie rozgrywek w III lidze zadomowił się na 4 miejscu w tabeli będąc beniaminkiem w towarzystwie pozostałych drużyn. Byl Pan zdecydowanie wyróżniającą się postacią, zdobywając najwięcej punktow dla swojej drużyny. Jakie to uczucie być liderem ekipy? Czy czuje Pan związaną z tym presję?

Na pewno nie jest łatwo być liderem drużyny. Presja z tym związana jest duża, ale lubię takie wyzwania. Wiem, że wszyscy moi koledzy na mnie liczą i nie mogę ich zawieść.

- Runda rewanżowa w rozgrywkach trzeciej ligi już się rozpoczęła. Z jakim celem przystąpiliście do tegorocznego sezonu?

Przed rozgrywkami mieliśmy postawiony jeden cel. Grać o pełną pule w każdym meczu, nieważne, jaki przeciwnik by to nie był. Stawialiśmy na miejsce w pierwszej szóstce, ale wiadomo - apetyt rośnie w miarę jedzenia i z każdym meczem rozkręcaliśmy się, więc miejsce w pierwszej czwórce nie jest przypadkiem. A na koniec chcemy powalczyć o podium i jednego jestem pewien: trzeciej lokaty nie oddamy bez walki.

- Jakie cele stawiał sobie przed sezonem Paweł Wróbel i jak na dzień dzisiejszy wygląda ich realizacja?

Chciałem udowodnić wszystkim, którzy zadali sobie trud sprowadzając mnie do MKS Czechowice–Dziedzice, że się nie zawiodą. Chcę dawać z siebie wszystko w każdym meczu i regularnie punktować. Myślę, że póki co, ta sztuka mi się udaje. Krótko mówiąc: to, co sobie założyłem, idzie w dobrym kierunku i będę mógł powiedzieć po zakończeniu sezonu, że się udało.

- Czy jest Pan indywidualistą, czy również odnajduje się Pan w grze podwójnej?

Myślę, że w grze deblowej jestem przydatnym zawodnikiem, ponieważ jestem zawodnikiem leworęcznym, co daje nam w pewnym sensie przewagę, ponieważ cały stół możemy grać forhendem. W tamtym sezonie grałem w II lidze w zespole z Mikołowa z Jackiem Przewłockim i ponad 80 procent gier deblowych kończyliśmy zwycięsko. W tym sezonie moim partnerem jest Dawid Swakoń i nie mamy na swoim koncie żadnej porażki. Odnajduję się bardzo dobrze również w grze deblowej.

- Jest Pan zawodnikiem leworęcznym. To atut, czy dyskomfort?

Dla mnie to nie ma żadnej różnicy. A dla moich przeciwników? Nie wiem trzeba było by ich spytać (uśmiech). Podobno gra się ciężej z zawodnikami leworęcznymi...

- To Pana pierwszy sezon w MKS-ie Czechowice. Adaptacja zawodnika w nowym klubie przebiega w sposób indywidualny. Jak szybko Pan się zaaklimatyzował w nowym zespole?

Tak naprawdę to nie musiałem się aklimatyzować, ponieważ wszystkich moich kolegów z drużyny znałem już ładnych parę lat. Pan Krzysiek Ramenda to był tak naprawdę mój pierwszy poważny trener, dużo mnie nauczył, za co serdecznie mu dziękuję. Pawła Mazura i Dawida Swakonia znam z występów w Bielsku-Białej. A Rafała Grygę też znam ładnych parę lat. Także wydaje mi się, że aklimatyzacja przebiegła błyskawicznie.

- Gdybym Pana zapytał o to, jak będzie wyglądać najbliższa przyszłość MKS-u przy pingpongowych stołach, co by Pan powiedział sympatykom swojego klubu?

Przyszłość klubu widzę w różowych kolorach. Jest tu zgrana paczka ludzi i myślę, że możemy zrobić wiele dla miasta Czechowice–Dziedzice promując tenis stołowy z naszym klubem.

- W czym tkwi magia tenisa stołowego? Co zdecydowało o tym, że Paweł Wróbel postawił na tę dyscyplinę sportu?

Dlaczego Paweł Wróbel wybrał tenis stołowy? Pewnie dlatego, że lekarz zabronił mu grać w piłkę nożną, kiedy był jeszcze dzieckiem (śmiech). Poza tym od zawsze lubiłem grać na przerwach w szkole w tak zwanego „pingla”. A w czym tkwi magia tego sportu? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Kocham grać w tenisa stołowego i póki będzie sprawiać mi to taką frajdę, to na pewno będę to robił jak najdłużej!

- A jaki jest największy cel, marzenie związane z tenisem stołowym?

Największe marzenie? Na to pytanie odpowiedź zostawię dla siebie, bo podobno jak ktoś mówi o marzeniach to się nie spełniają (śmiech).

- Trzymamy kciuki za powodzenie.

Bardzo dziękuję za rozmowę i chciałbym pozdrowić całą moją drużynę i sympatyków naszego klubu.

Rozmawiał Sławomir Brak